Jak to się mówi, każda okazja jest dobra do świętowania.
Pewnie mało kto wie, że dziś przypada "Dzień Odpoczynku dla Zszarpanych Nerwów".
Sama po raz pierwszy się z tym spotykam i gdyby nie znaleziony wpis w kalendarium świąt, nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy że takie święto istnieje.
Ciekawe kto i kiedy wymyślił ten dzień? Pomimo starań nie udało mi się odnaleźć żadnej informacji na ten temat.
Skoro jednak już wiem o jego istnieniu, to myślę intensywnie nad tym jak tą wiedzę wykorzystać.
Gdybym wiedziała o tym wcześniej mogłabym przewidzieć jakieś wyjście z tej okazji. Relaksujący masaż byłby chyba odpowiednim sposobem na uczczenie tego dnia. Z braku czasu pozostanie mi jedynie uczczenie go lampką czerwonego wina.
A swoja drogą taki dzień powinien być dniem wolnym od pracy wtedy z pewnością wszyscy by o nim pamiętali. No i zszarpane nerwy najlepiej ukoi się w zaciszu domowym.
W tym miesiącu mamy jeszcze:
29 - Dzień Oszczędności
30 - Dzień Spódnicy
31 - Halloween
Nic tylko świętować.
wtorek, 28 października 2008
czwartek, 23 października 2008
Co to jest TWA?
Jako osoba nałogowo korzystająca z internetu i jego dobrodziejstw, bardzo szybko natrafiłam na coś, co w skrócie nosi nazwę TWA. Twór ten działa głównie na forach i portalach społecznościowych.
Z początku nie wiedziałam co ten skrót oznacza, intuicja podpowiadała mi jednak że to musi być coś złego. Często zdarzało się bowiem, że ktoś był oskarżany że jest z TWA.
Jako osoba z natury ciekawska postanowiłam odkryć co za tym się kryje. Oczywiście bardzo szybko znalazłam rozwiązanie.
Tak więc cóż to takiego jest? Wbrew pozorom nie jest to jakaś działalność agenturalna tak, takie przypuszczenia też miałam:) Dla usprawiedliwienia mojej niewiedzy dodam że było to już dość dawno.
Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, bo tak należy odczytywać ten skrót nie powstaje od razu. Wręcz przeciwnie tworzy się powoli wraz z rozwojem danego portalu. Na początku wiadomo, wszyscy są nowi, zaczynają się poznawać, stopniowo grupa powiększa się. Z czasem między "starymi" użytkownikami zaczynają się nawiązywać sympatie, często powstaje specyficzny sposób komunikowania się miedzy nimi, na porządku dziennym są rytuały nie koniecznie zrozumiałe dla nowo przybyłego obserwatora. Wszystko to sprawia że nowi użytkownicy odnoszą wrażenie, że wszyscy się doskonale znają a oni są niepotrzebnym dodatkiem. Gdy w końcu decydują się na czynne uczestnictwo spotykają się z atakiem ze strony TWA. Wystarczy wyrazić opinie nie pasującą komuś z grupy żeby reszta zgodnie stanęła po stronie swojego. Nieważne jest kto ma racje, racji nie może mieć nowy. Niektórzy przetrzymują te ataki i po jakimś czasie są przyjmowani przez grupę. Jednak większość odchodzi, nie mając ochoty bawić się w nic nie wnoszące dyskusje czy też w podlizywanie się dla zdobycia poparcia grupy.
Według moich obserwacji działanie TWA jest nierozłącznie związane z faktem, że internet pozwala na pozostanie anonimowym, a co za tym idzie dużo łatwiej mówić, a właściwie pisać, rzeczy których nie powiedziałoby się stojąc twarzą w twarz ze swoim rozmówcą. Doszłam do wniosku, być może mylnego, że pewne osoby po prostu muszą się stale dowartościowywać, co wiąże się zapewne z niską samooceną, a internet, ze swoją anonimowością jest do tego doskonalą płaszczyzną. Większość z tych osób tak zawzięcie się broniących nie zna się i prawdopodobnie nigdy do takiego spotkania miedzy nimi nie dojdzie. Mogłoby się bowiem okazać że obraz jaki sobie stworzyliśmy nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Walka z tym zjawiskiem wydaje się być z góry skazana na porażkę. Pozostaje nam więc ignorować TWA dla naszego własnego zdrowia i samopoczucia.
Z początku nie wiedziałam co ten skrót oznacza, intuicja podpowiadała mi jednak że to musi być coś złego. Często zdarzało się bowiem, że ktoś był oskarżany że jest z TWA.
Jako osoba z natury ciekawska postanowiłam odkryć co za tym się kryje. Oczywiście bardzo szybko znalazłam rozwiązanie.
Tak więc cóż to takiego jest? Wbrew pozorom nie jest to jakaś działalność agenturalna tak, takie przypuszczenia też miałam:) Dla usprawiedliwienia mojej niewiedzy dodam że było to już dość dawno.
Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, bo tak należy odczytywać ten skrót nie powstaje od razu. Wręcz przeciwnie tworzy się powoli wraz z rozwojem danego portalu. Na początku wiadomo, wszyscy są nowi, zaczynają się poznawać, stopniowo grupa powiększa się. Z czasem między "starymi" użytkownikami zaczynają się nawiązywać sympatie, często powstaje specyficzny sposób komunikowania się miedzy nimi, na porządku dziennym są rytuały nie koniecznie zrozumiałe dla nowo przybyłego obserwatora. Wszystko to sprawia że nowi użytkownicy odnoszą wrażenie, że wszyscy się doskonale znają a oni są niepotrzebnym dodatkiem. Gdy w końcu decydują się na czynne uczestnictwo spotykają się z atakiem ze strony TWA. Wystarczy wyrazić opinie nie pasującą komuś z grupy żeby reszta zgodnie stanęła po stronie swojego. Nieważne jest kto ma racje, racji nie może mieć nowy. Niektórzy przetrzymują te ataki i po jakimś czasie są przyjmowani przez grupę. Jednak większość odchodzi, nie mając ochoty bawić się w nic nie wnoszące dyskusje czy też w podlizywanie się dla zdobycia poparcia grupy.
Według moich obserwacji działanie TWA jest nierozłącznie związane z faktem, że internet pozwala na pozostanie anonimowym, a co za tym idzie dużo łatwiej mówić, a właściwie pisać, rzeczy których nie powiedziałoby się stojąc twarzą w twarz ze swoim rozmówcą. Doszłam do wniosku, być może mylnego, że pewne osoby po prostu muszą się stale dowartościowywać, co wiąże się zapewne z niską samooceną, a internet, ze swoją anonimowością jest do tego doskonalą płaszczyzną. Większość z tych osób tak zawzięcie się broniących nie zna się i prawdopodobnie nigdy do takiego spotkania miedzy nimi nie dojdzie. Mogłoby się bowiem okazać że obraz jaki sobie stworzyliśmy nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Walka z tym zjawiskiem wydaje się być z góry skazana na porażkę. Pozostaje nam więc ignorować TWA dla naszego własnego zdrowia i samopoczucia.
środa, 22 października 2008
Tolerancja czy homofobia
Nie dużo rzeczy jest mnie w stanie zaskoczyć, jednak ostatnio pewna sprawa skłoniła mnie do głębszej refleksji. Ma ona związek z krwiodawstwem a dokładniej z tym kto krwiodawcą może być.
Przyznam, że nigdy się tym nie interesowałam z tej prostej przyczyny, że sama krwi oddawać nie mogę. Niestety, mój paniczny lęk przed strzykawką jest silniejszy od chęci niesienia pomocy innym, nad czym ogromnie ubolewam.
Do niedawna byłam jednak przekonana że krwiodawcą może być każdy. Widząc ogłoszenia o akcjach zbierania krwi byłam przekonana, że wystarczy zgłosić się pod adres podany w ogłoszeniu a tam już się nami zajmą. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że są choroby wykluczające z grona krwiodawców. Domyślałam się że dawcą nie może być narkoman. Jednak to że dawcami nie mogą być homoseksualiści wprawiło mnie w zdumienie. Przyznam się, że tłumaczenie że należą oni do grupy zwiększonego ryzyka, tu wspomniano o często zmienianych partnerach, nie do końca mnie przekonało. Sama żyje w tzw. normalnym związku czyli z osoba płci przeciwnej. Mam jednak okazje obserwować i te inne związki, w których oboje partnerzy są tej samej płci. Odnoszę wrażenie, że rozwiązłość nie jest tutaj regułą, wiec taki powód odmowy wydaje mi się śmieszny. Tym bardziej ze krew jest później badana, wiec ryzyko podania skażonej jest znikome. Czyżby homofobia? Dziwi mnie takie podejście w środowisku, które jakby nie patrząc powinno być bardziej tolerancyjne. Tym bardziej że odmawia się osobie która z własnej woli przyznaje się do swojej orientacji seksualnej poprzez wypełnienie ankiety. Przecież wystarczy że skłamie i już nie będzie to stanowiło problemu. Przyznam się że dziwi mnie to.
Przyznam, że nigdy się tym nie interesowałam z tej prostej przyczyny, że sama krwi oddawać nie mogę. Niestety, mój paniczny lęk przed strzykawką jest silniejszy od chęci niesienia pomocy innym, nad czym ogromnie ubolewam.

Do niedawna byłam jednak przekonana że krwiodawcą może być każdy. Widząc ogłoszenia o akcjach zbierania krwi byłam przekonana, że wystarczy zgłosić się pod adres podany w ogłoszeniu a tam już się nami zajmą. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że są choroby wykluczające z grona krwiodawców. Domyślałam się że dawcą nie może być narkoman. Jednak to że dawcami nie mogą być homoseksualiści wprawiło mnie w zdumienie. Przyznam się, że tłumaczenie że należą oni do grupy zwiększonego ryzyka, tu wspomniano o często zmienianych partnerach, nie do końca mnie przekonało. Sama żyje w tzw. normalnym związku czyli z osoba płci przeciwnej. Mam jednak okazje obserwować i te inne związki, w których oboje partnerzy są tej samej płci. Odnoszę wrażenie, że rozwiązłość nie jest tutaj regułą, wiec taki powód odmowy wydaje mi się śmieszny. Tym bardziej ze krew jest później badana, wiec ryzyko podania skażonej jest znikome. Czyżby homofobia? Dziwi mnie takie podejście w środowisku, które jakby nie patrząc powinno być bardziej tolerancyjne. Tym bardziej że odmawia się osobie która z własnej woli przyznaje się do swojej orientacji seksualnej poprzez wypełnienie ankiety. Przecież wystarczy że skłamie i już nie będzie to stanowiło problemu. Przyznam się że dziwi mnie to.
poniedziałek, 20 października 2008
Photoshop bez granic
Jak pozbyć się zmarszczek w kilka minut? Jak zrzucić parę kilo nadwagi bez wysiłku? Wyskoczył Ci pryszcz? Pozbędziemy się go w mniej niż minutę. To i wiele innych rzeczy możemy osiągnąć przy pomocy zaawansowanych programów graficznych, wśród których prym wiedzie Photoshop.
Oglądając zdjęcia popularnych modelek czy aktorek często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zawdzięczają one sprawności grafika komputerowego.
No cóż, nic dziwnego, że ta pomoc jest przemilczana. No bo czym tu się chwalić? Głośno mówić, że podlegają takim samym prawom natury jak wszyscy, że to nie natura sprawia że ich cera jest bez skazy i że pomimo upływu lat nie mają żadnych zmarszczek.
Czasami grafik przesadzi i wtedy możemy się dowiedzieć ze takie ingerencje są na porządku dziennym. Tak było w przypadku piosenkarki Beyonce, która została przedstawiona w reklamie z całkowicie rozjaśnioną skorą. Choć i tu próbowano się bronic przed takimi posądzeniami.
Z drugiej strony trzeba żałować że ta wiedza nie jest powszechna. Jak wiele bowiem kobiet kusi się na kupno reklamowanych produktów wierząc, że to właśnie one zapewniają taki wygląd?
Jak wiele młodych dziewcząt ubolewa nad swoim wyglądem widząc nieskazitelną cerę swoich idolek?
Można się pocieszyć, że z czasem i Photoshop przestaje im wystarczać a wtedy pozostaje tylko wizyta u chirurga plastycznego.
Oglądając zdjęcia popularnych modelek czy aktorek często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zawdzięczają one sprawności grafika komputerowego.
No cóż, nic dziwnego, że ta pomoc jest przemilczana. No bo czym tu się chwalić? Głośno mówić, że podlegają takim samym prawom natury jak wszyscy, że to nie natura sprawia że ich cera jest bez skazy i że pomimo upływu lat nie mają żadnych zmarszczek.
Czasami grafik przesadzi i wtedy możemy się dowiedzieć ze takie ingerencje są na porządku dziennym. Tak było w przypadku piosenkarki Beyonce, która została przedstawiona w reklamie z całkowicie rozjaśnioną skorą. Choć i tu próbowano się bronic przed takimi posądzeniami.
Z drugiej strony trzeba żałować że ta wiedza nie jest powszechna. Jak wiele bowiem kobiet kusi się na kupno reklamowanych produktów wierząc, że to właśnie one zapewniają taki wygląd?
Jak wiele młodych dziewcząt ubolewa nad swoim wyglądem widząc nieskazitelną cerę swoich idolek?
Można się pocieszyć, że z czasem i Photoshop przestaje im wystarczać a wtedy pozostaje tylko wizyta u chirurga plastycznego.
czwartek, 16 października 2008
Wyślij donos
Ile zarabiają, gdzie mieszkają, z kim śpią, te i wiele innych wiadomości na temat znanych osób znajdziemy na pierwszych stronach tabloidów. Również internet nie pozostaje z tyłu, powstają kolejne portale gdzie możemy zaspokoić swoją ciekawość. Jeszcze niedawno słowo paparazzi kojarzyło się z fotografami zagranicznych gwiazd, teraz również nasze poznają ich wszechobecność. Nic tak nie cieszy jak zdjęcie znanej osoby która znalazła się w krepującej sytuacji. Osoby które miały nieszczęście znaleźć się na takich zdjęciach są oczywiście oburzone ze wkracza się w ich prywatność. Jednak czasami same dostarczają informacji o sobie, żeby tylko wzbudzić zainteresowanie swoją osoba. Nie ważne jak, byleby mówiono, staje się dewizą wielu gwiazdek. Wydaje się ze wszelkie granice przyzwoitości zostały już przekroczone. Ale czy tak jest na pewno?
W pogoni za materiałem media posuwają się jeszcze dalej. Wymyślanie historii już nikogo nie dziwi, najważniejsze żeby nakład się sprzedał, żeby oglądalność wzrosła.
Kolejny krok. Zrobiłeś zdjęcie znanej osobie? Opisz dokładnie całą sytuację - wyślij donos. Teraz i ty możesz dostarczyć innym sensacji.
W pogoni za materiałem media posuwają się jeszcze dalej. Wymyślanie historii już nikogo nie dziwi, najważniejsze żeby nakład się sprzedał, żeby oglądalność wzrosła.
Kolejny krok. Zrobiłeś zdjęcie znanej osobie? Opisz dokładnie całą sytuację - wyślij donos. Teraz i ty możesz dostarczyć innym sensacji.
Etykiety:
refleksje
środa, 15 października 2008
Ja i on
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Nic nie zapowiadało że kiedyś nie będę się mogła bez niego obejść. Nie wyglądał ciekawie, można powiedzieć że właściwie niczym mi nie zaimponował. Jednak wtedy nie można było od niego więcej wymagać. Również następny, który pojawił się w moim życiu, pozostawiał wiele do życzenia. Nadal nie proponował nic ciekawego. Może to mój wiek sprawił, że moje zainteresowanie nim zmalało. Trudno jednak było wymagać ode mnie żeby zainteresowały mnie gry jakie proponował.
Tak mijały lata, czasami nasze drogi gdzieś się krzyżowały, ale były to tylko nic nie znaczące spotkania. Aż do dnia kiedy pojawił się on. Dziś wiem ze nie był ideałem, ale takim się wtedy jawił. Na dodatek proponował coś o czym nie śniłam przy pierwszym spotkaniu.
W moim życiu pojawił się nowy komputer a wraz z nim internet.
Packard Bell w niczym nie przypominał Amstrada, na jakim miałam pierwsze zajęcia z informatyki. Jednak nie wygląd był ważny ale to co proponował. Internet.
Z początku nic nie wskazywało że stanie się tak ważną częścią mego życia. Lecz wraz z rozwojem jego pozycja stawała się coraz silniejsza.
Dzień zaczynał się od przeglądu informacji i sprawdzania poczty. Następnie doszły komunikatory i rozmowy z poznanymi ludźmi.
Z czasem zaczęłam poznawać kolejne możliwości jakie daje internet. Szybko stałam się adeptką zakupów w sklepach internetowych. Tak to niezauważenie komputer stawał się niezbędnym urządzeniem w moim domu.
Po starym Packard Bellu zostało tylko wspomnienie, lecz przywiązanie do internetu zostało do dziś. Czasami zastanawiam się jak by wyglądało życie bez niego? No i dochodzę do wniosku że nie wyobrażam sobie tego.
Tak mijały lata, czasami nasze drogi gdzieś się krzyżowały, ale były to tylko nic nie znaczące spotkania. Aż do dnia kiedy pojawił się on. Dziś wiem ze nie był ideałem, ale takim się wtedy jawił. Na dodatek proponował coś o czym nie śniłam przy pierwszym spotkaniu.
W moim życiu pojawił się nowy komputer a wraz z nim internet.
Packard Bell w niczym nie przypominał Amstrada, na jakim miałam pierwsze zajęcia z informatyki. Jednak nie wygląd był ważny ale to co proponował. Internet.
Z początku nic nie wskazywało że stanie się tak ważną częścią mego życia. Lecz wraz z rozwojem jego pozycja stawała się coraz silniejsza.
Dzień zaczynał się od przeglądu informacji i sprawdzania poczty. Następnie doszły komunikatory i rozmowy z poznanymi ludźmi.
Z czasem zaczęłam poznawać kolejne możliwości jakie daje internet. Szybko stałam się adeptką zakupów w sklepach internetowych. Tak to niezauważenie komputer stawał się niezbędnym urządzeniem w moim domu.
Po starym Packard Bellu zostało tylko wspomnienie, lecz przywiązanie do internetu zostało do dziś. Czasami zastanawiam się jak by wyglądało życie bez niego? No i dochodzę do wniosku że nie wyobrażam sobie tego.
poniedziałek, 13 października 2008
Jesień

Gdy już myślałam, że odeszła na zawsze ona wróciła, a wraz z nią wróciły cieple dni.
Jesień, uwielbiam tą porę roku, za jej ciepło, za cudowne kolory jakimi nas obdarza. Tych barw nie znajdziemy w żadnej innej porze roku. Podziwiam więc bogactwo przyrody nie zważając na uśmieszki mojego otoczenia. Przez wiele lat nie było mi dane cieszyć się tym pięknem.
Na wyspie, na której mieszkałam w zasadzie było tylko lato z krótką zimą. Wiosna i jesień mijały niezauważenie a i zima daleko się miała do prawdziwej, takiej z mrozem i śniegiem. Pewnie niektórzy pomyślą że to super mieszkać w takim miejscu, jednak moim zdaniem po pewnym czasie zaczyna czegoś brakować. A może to tylko ja taka jestem?
Etykiety:
refleksje
niedziela, 12 października 2008
Kochać jak to łatwo powiedzieć
- Kochasz mnie?
- Tak.
- Ale, co tak?
- No a o co pytasz?
- No powiedz że mnie kochasz!
- Taaak, śpij już.
Znacie to? Ciekawe dlaczego mężczyzną tak trudno to powiedzieć?
- Tak.
- Ale, co tak?
- No a o co pytasz?
- No powiedz że mnie kochasz!
- Taaak, śpij już.
Znacie to? Ciekawe dlaczego mężczyzną tak trudno to powiedzieć?
sobota, 11 października 2008
Pochwała lenistwa
Zawsze uważałam że jestem osobą zdyscyplinowaną, teraz przez to że zaczęłam prowadzić blog muszę przyznać że jest inaczej. Okazuje się że nie potrafię zmobilizować się do regularnego pisania. Niby mam dużo czasu a jednak czas ten ucieka nie wiadomo kiedy.
Z drugiej strony ostatnie dni nie należały do najciekawszych. Już samo wstawanie było dla mnie problemem. Zamiast pięknych jesiennych dni, natura zafundowała mi deszczowa szarugę. Opóźnianie porannego wstawania sprawiało mi prawdziwą przyjemność.
Tak przyznaje się lubię błogie lenistwo. Mało tego, nawet się tego nie wstydzę. No bo powiedzmy sobie szczerze kto tego nie lubi. Założę się że większość z nas gdyby tylko mogla nie robiła by nic. Niestety nie możemy sobie na to na co dzień pozwolić. Szkoda również, że każde takie lenistwo musimy później nadrobić, niestety pewne rzeczy same się nie zrobią.
Mimo to uważam że trzeba sobie poświęcać więcej czasu, no bo kto inny o nas zadba. Bycie egoistką czasami jest zbawienne.
Skoro nie mamy całego dnia dla siebie to znajdźmy chociaż pół godziny. Świat się nie zawali gdy zamkniemy się w łazience i zafundujemy sobie aromatyczna kąpiel. Jak to mówią w reklamach podarujmy sobie odrobinę luksusu. Czyż nie poczujemy się lepiej?
Z drugiej strony ostatnie dni nie należały do najciekawszych. Już samo wstawanie było dla mnie problemem. Zamiast pięknych jesiennych dni, natura zafundowała mi deszczowa szarugę. Opóźnianie porannego wstawania sprawiało mi prawdziwą przyjemność.
Tak przyznaje się lubię błogie lenistwo. Mało tego, nawet się tego nie wstydzę. No bo powiedzmy sobie szczerze kto tego nie lubi. Założę się że większość z nas gdyby tylko mogla nie robiła by nic. Niestety nie możemy sobie na to na co dzień pozwolić. Szkoda również, że każde takie lenistwo musimy później nadrobić, niestety pewne rzeczy same się nie zrobią.
Mimo to uważam że trzeba sobie poświęcać więcej czasu, no bo kto inny o nas zadba. Bycie egoistką czasami jest zbawienne.
Skoro nie mamy całego dnia dla siebie to znajdźmy chociaż pół godziny. Świat się nie zawali gdy zamkniemy się w łazience i zafundujemy sobie aromatyczna kąpiel. Jak to mówią w reklamach podarujmy sobie odrobinę luksusu. Czyż nie poczujemy się lepiej?
Etykiety:
refleksje
Subskrybuj:
Posty (Atom)