Jako osoba nałogowo korzystająca z internetu i jego dobrodziejstw, bardzo szybko natrafiłam na coś, co w skrócie nosi nazwę TWA. Twór ten działa głównie na forach i portalach społecznościowych.
Z początku nie wiedziałam co ten skrót oznacza, intuicja podpowiadała mi jednak że to musi być coś złego. Często zdarzało się bowiem, że ktoś był oskarżany że jest z TWA.
Jako osoba z natury ciekawska postanowiłam odkryć co za tym się kryje. Oczywiście bardzo szybko znalazłam rozwiązanie.
Tak więc cóż to takiego jest? Wbrew pozorom nie jest to jakaś działalność agenturalna tak, takie przypuszczenia też miałam:) Dla usprawiedliwienia mojej niewiedzy dodam że było to już dość dawno.
Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, bo tak należy odczytywać ten skrót nie powstaje od razu. Wręcz przeciwnie tworzy się powoli wraz z rozwojem danego portalu. Na początku wiadomo, wszyscy są nowi, zaczynają się poznawać, stopniowo grupa powiększa się. Z czasem między "starymi" użytkownikami zaczynają się nawiązywać sympatie, często powstaje specyficzny sposób komunikowania się miedzy nimi, na porządku dziennym są rytuały nie koniecznie zrozumiałe dla nowo przybyłego obserwatora. Wszystko to sprawia że nowi użytkownicy odnoszą wrażenie, że wszyscy się doskonale znają a oni są niepotrzebnym dodatkiem. Gdy w końcu decydują się na czynne uczestnictwo spotykają się z atakiem ze strony TWA. Wystarczy wyrazić opinie nie pasującą komuś z grupy żeby reszta zgodnie stanęła po stronie swojego. Nieważne jest kto ma racje, racji nie może mieć nowy. Niektórzy przetrzymują te ataki i po jakimś czasie są przyjmowani przez grupę. Jednak większość odchodzi, nie mając ochoty bawić się w nic nie wnoszące dyskusje czy też w podlizywanie się dla zdobycia poparcia grupy.
Według moich obserwacji działanie TWA jest nierozłącznie związane z faktem, że internet pozwala na pozostanie anonimowym, a co za tym idzie dużo łatwiej mówić, a właściwie pisać, rzeczy których nie powiedziałoby się stojąc twarzą w twarz ze swoim rozmówcą. Doszłam do wniosku, być może mylnego, że pewne osoby po prostu muszą się stale dowartościowywać, co wiąże się zapewne z niską samooceną, a internet, ze swoją anonimowością jest do tego doskonalą płaszczyzną. Większość z tych osób tak zawzięcie się broniących nie zna się i prawdopodobnie nigdy do takiego spotkania miedzy nimi nie dojdzie. Mogłoby się bowiem okazać że obraz jaki sobie stworzyliśmy nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Walka z tym zjawiskiem wydaje się być z góry skazana na porażkę. Pozostaje nam więc ignorować TWA dla naszego własnego zdrowia i samopoczucia.
czwartek, 23 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz